wtorek, 25 czerwca 2013

Notka refleksyjno-motywujaca(?)

Znowu zrobiłam sobie przerwę od pisania.... na szczęście można powiedzieć, że wakacje już się zaczęły, więc będę pisać częściej, obiecuję! ♥

Od kilku tygodni w wersjach roboczych zalegał mój stary post i ciągle zapominałam go dodać, ale postanowiłam, że napiszę coś innego. Mogę powiedzieć, że dzisiejszy post będzie taki... typowo refleksyjny? Mam nadzieję, że tak. 

Nie wiem jak u Was, ale u mnie na początku wakacji ZAWSZE pojawia się ta sytuacja, kiedy obiecuję sobie co zrobię w wakacje, gdzie pojadę, czasami nawet planuję sobie nowy rok szkolny. W tym roku nie będzie tak łatwo, ponieważ idę do liceum... boję się okropnie, a to że nie dam rady, że będą o wiele lepsi uczniowie ode mnie, że nauczyciele mnie nie polubią... w tym roku będę musiała naprawdę się wysilić, bo jak wiadomo w szkole najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Jeśli nowy nauczyciel widzi, że jesteś z tych, którzy się starają od początku, zapewne się nie przyczepi, a nawet Cię polubi. Jeśli olejesz sobie pierwszy rok w nowej szkole, w następnym może być ciężko. Miałam kiedyś taką sytuację, że pewna osoba ucząca mnie w szkole niezbyt za mną przepadała. Kompletnie nie rozumiałam dlaczego, ponieważ jestem typem osoby, która nie tylko boi się gadać na lekcjach, ale i zgłosić do odpowiedzi nawet wtedy kiedy coś wiem. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, wszyscy w mojej rodzinie są odważni, a tu trafiła się taka szara myszka. Kiedyś nie zwracałam na to uwagi, ale z roku na rok zaczęłam dochodzić do wniosku, że jeśli się nie zmienię, to może mi to bardzo zaszkodzić w życiu. Często jest tak, że najbardziej udaje się w życiu nie tym, którzy mieli w szkole same 5 i 6, ale tym którzy są najwytrwalsi, odważni i silni. Postanowiłam, że muszę się poprawić z tego przedmiotu i w wakacje poduczyć żeby pokazać, że naprawdę mi zależy i teraz jest to jedna osoba, którą lubię najbardziej spośród nauczycieli, pomimo tego, że nie mam z tego przedmiotu 5 czy 6, ale przestałam być uważaną za tą "gorszą", tylko dołączyłam do grona lepszych.

Wczoraj nie mogłam spać i buszowałam po przeróżnych vlogach i blogach w poszukiwaniu motywacji. Zaczęłam robić listę zadań, które chcę zrealizować przez te 2 miesiące. Zawsze robię coś takiego, ale rzadko kiedy udaje mi się zrobić cokolwiek z warunków postawionych przez samą siebie. Podczas wakacji ciągle przekładam to na później, aż w końcu wakacje się kończą i jestem zła na siebie, bo nic nie zrobiłam oprócz obijania się. W te wakacje muszę w końcu nad sobą popracować. Nauczyć się być osobą zorganizowaną, poukładaną, robić COŚ, a nie siedzieć przed komputerem całymi dniami i nocami. Może wydawać się to śmieszne, bo w wakacje odpoczywa się, bawi, a ja chcę poza tym się uczyć. Ale nie tak, jak do szkoły, tylko nieco inaczej. Mam tu na myśli pracowanie nad samą sobą, chciałabym zacząć się naprawdę rozwijać, a nie stać w miejscu. 

Od 3 lat gram na gitarze. O ile można nazwać to grą. Przez cały ubiegły rok nie grałam, a kiedy niedawno usiadłam z gitarą myślałam, że to chyba jakiś żart. Zapomniałam połowy akordów, nie umiałam grać nawet prostych melodii np. jakichś kolęd czy nawet "wlazł kotek na płotek" chociaż kiedyś grałam wszystko bez problemu, bez patrzenia się na struny. Poczułam się zdołowana, bo zobaczyłam co lenistwo ze mną robi. Miałam się rozwijać, a stanęłam w miejscu. 

Jeśli chodzi o to, co chciałabym w te wakacje zrobić, to mam już kilka punktów.

Po pierwsze: Nauczyć się dobrze grać na gitarze.

Kocham muzykę od kiedy tylko pamiętam. Kiedyś uczyłam się grać na pianinie i fortepianie. Chodziłam przez jakiś czas do szkoły muzycznej. Natomiast jeśli chodzi o gitarę -jestem samoukiem. Miałam na samym początku grania kilka lekcji z koleżanką mojej mamy, ale powiem Wam, że niczego mnie nie nauczyła.  Wszystkiego, co teraz gram nauczyłam się ze słuchu. Po prostu słyszałam jakąś melodię i od razu umiałam ją zagrać, nie mam pojęcia jak to możliwe. Nie potrzebuję żadnych akordów czy nut żeby coś zagrać. Rodzice stwierdzili, że mam talent i nie powinnam go zmarnować, jednak rok lenistwa sporo mi zaszkodził. Dlatego postanowilam, że w te wakacje jeśli będę siedzieć przed komputerem, to głównie dlatego, żeby oglądać filmiki i nauczyć się DOBRZE grać. Jeśli pójdę do nowej szkoły z jakimś hobby, które ciągle rozwijam, myślę, że ludzie odbiorą to bardzo pozytywnie i wyjdzie mi to na dobre.





Po drugie: Zacząć uczyć się nowego języka.

Oglądałam wczoraj vlog Karoliny ze stylizacji2, gdzie dziewczyna bodajże odpowiadała na pytania i chyba było takie, czy umie mówić w jakichś obcych językach. Kiedy usłyszałam jak świetnie mówi po angielsku, francusku i hiszpańsku -szczęka mi opadła. Sama uczę się angielskiego 9 lat, a francuskiego jakieś 5, a nie umiem mówić tak dobrze jak Ona. Poza tym zawsze francuski wydawał mi się głupim i śmiesznym językiem, chociaż moja mama ma na jego punkcie obsesję i zawsze na mnie naciska jeśli chodzi o ten język, bo koniecznie chce, żebym umiała mówić po francusku. Poza tym Karolina wspomniała o tym, że jej tato powiedział jej kiedyś, żeby języki obce są najważniejszym przedmiotem w szkole, bo one zawsze się przydadzą. Moja mama dokładnie  to samo mi ciagle powtarza. Byłam w ubiegłym roku w UK i wstyd się przyznać, ale wstydziłam się wychodzić z domu, bo bałam się, że albo ja nie będe potrafiła dogadać się po angielsku, albo nie zrozumiem tego, co inni mówią do mnie. (przez to zmarnowałam sobie tam wakacje...) Po tym filmiku stwierdziłam, że muszę zacząć uczyć się hiszpańskiego, bo bardzo mi się spodobał i poprawić nieco swój francuski. Nie będę zapisywać się na żadne lekcje, założę sobie zeszyty, w których będę pisać różne słówka i zdania i uczyć się ich. Jeśli chcecie też nauczyć się jakiegoś języka, załóżcie sobie zeszycik i zapisujcie tam różne słowa w danym języku. Najlepiej nie bawić się na początku w jakieś czasy, bo i bez tego da się dogadać. Ile w galeriach chińskich obcokrajowców mówi "ja być" czy "chce siatkę?". Nie mówią idealnie, ale potrafią się z nami dogadać i to jest najważniejsze. Tak w ogóle, to według mnie w szkołach niepotrzebnie nakładają taki nacisk na gramatykę. Jest potrzebna, owszem, ale czy nie lepiej mieć większy zasób słownictwa, niż prawie nic nie zrozumieć kiedy ktoś coś do ciebie mówi, ale umieć np. odmieniać zdania we wszystkich czasach? W tym roku na angielskim miałam bardzo dużo słówek, prawie w ogóle nie miałam gramatyki. I gdybym teraz pojechała znowu do Anglii, jestem pewna, że spokojnie umiałabym się dogadać. Może nie idealnie, ale na tyle, żeby inni mnie zrozumieli. 
Po trzecie: Zrobić remont pokoju

Mama powiedziała, że zrobimy remont całgo domu za rok, jednak ja doszłam do wniosku, że wolałabym przerobić swój pokój w te wakacje. Kiedy pójdę do szkoły, poznam nowych ludzi i gdybym miała kogoś do siebie zaprosić, wolałabym zaprosić go do ładnego pokoju. Nie powiem, że mój pokój jest teraz jakiś zły, ale opieranie nóg o ściany i tym podobne robi swoje. Poza tym, kiedy pokój był remontowany, praktycznie wszystko było robione po myśli mamy, a nie mojej. Teraz chciałabym sama się za to zabrać. 


Na dzisiaj to tyle i tak baaaaaaaaaaaardzo się rozpisałam, chociaż to dopiero początki mojej listy zadań, które chcę w wakacje zrobić. Mam nadzieję, że mi się uda ;3 Myślę, że jeśli nazbiera mi się jeszcze kilka punktów na liście, napiszę o tym tu :) 



A Wy jakie macie plany na wakacje? :) 














9 komentarzy:

  1. Też chciałabym się nauczyć grać na gitarze, uczyć nowego języka i zrobić remont pokoju :D

    justlife-jurka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam zamiar sie odchamic, haha :D koncze wlasnie studia i musze sie zresetowac... fajnie, ze zaczynasz opiero liceum, dla mnie byl to fantastyczny okres w zyciu :)
    Zapraszam Cie do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja za to na odwrót :D jestem za dobra dla niektórych i mam wrażenie, że inni to wykorzystują, niestety xd

      Usuń
  3. remont też planuje
    dodajemy do obserwowanych ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja na spontanie przeżyje te wakacje.

    OdpowiedzUsuń
  5. próbowałam się uczyć nowego języka sama ale powiem szczerze, że bardzo trudno jest. często źle osoby takie czytają. mój tata ucząc się sam norweskeigo mówił zamiast - ,,idę do domu" - ,,idę do dupy'' :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny post ;) Bardzo masz ładby wygląd bloga ;)

    OdpowiedzUsuń